Archiwum grudzień 2003


gru 23 2003 Lumpeks, Titanic i migdały w czekoladzie
Komentarze: 2
 

My powinnyśmy z Martą chyba zainstalować kamerę wideo w cukierni babeczka, ostatnio jak tam siedziałyśmy facet po przeciwnej stronie ulicy przez co najmniej pięć minut przytulał się do gołej baby na plakacie. Idealny pomysł na etiudę filmową.

Z zakupów w lumpeksach nici. Nie znalazłyśmy z Maryśką żadnej super dziwkowo – prostytutkowej sukienki, były za to fajne krokodylowe paski dla alfonsów. Trzeba będzie jeszcze pobuszować na strychu w Mrowinach. Tylko Aśka szczęściara już coś ma i jeszcze marudzi. J

Wieczorem oglądamy Titanica wcześniej nażarci migdałami w czekoladzie i wiśniami w kompocie /wyszliśmy po nie w super śnieżyce, jak nic wszyscy jesteśmy w ciąży, a najbardziej Bartek/. Przychodzi Kamil z Dorotą i też oglądają. Wpraszam się do Kamila na próbę, obiecał mi, że będę mogła sobie zagrać na perkusji. Bo chórków to mu raczej nie zrobię, mam gorszy słuch niż kuba wojewódzki /jeśli to możliwe/

 

sylweczka : :
gru 21 2003 tequilla
Komentarze: 2
 

No więc cuda się zdarzają i spotkaliśmy się z bacami. Nic się nie zmienili, no może bacy trochę brzuszek urósł, ale jest tego świadomy, jak najbardziej, i nie bardzo mu to przeszkadza, o czym też miało się m.in. dyskutować mocno po północy, kiedy już i tomek i dorota sobie poszli i my byliśmy delikatnie rzecz ujmując mocno nietrzeźwi. Dyskusja była bardzo ideowa, oponenci żywiołowi i aż się popłakałam, jak sobie uświadomiłam, że oni myślą inaczej niż ja. No po prostu niezbadane są sposoby iskrzeń na synapsach u człowieka po piwach i tequili. Z tego wszystkiego piwo w knajpie się skończyło, chłopcy mnie przepraszali, sama nie wiem za co. Zaś dowodem na to, że inni mają szczęście do kupowania /i sprzedawania/ mieszkań jest bacostwo właśnie, które sobie zażyczyło mieszkania na sępolnie, dwupoziomowego, adaptacji strychu, no i znaleźli w ciągu trzech dni, w kwietniu bodajże się wprowadzają. Oj szykują się parapetówy, szykują.

Dziś mieliśmy próbować kupić te stare meble, ale niestety radka rano zbyt bolała głowa, by mógł wstać i dojechać do trójkąta na 10.00, a jak się umówiliśmy na 11.30, to po spędzeniu 15 minut w autobusie na trasie z jednego przystanku do drugiego zrezygnowaliśmy i poszliśmy popatrzeć na dworzec świebodzki, jak ludzie kupują kiczowate łańcuchy na choinkę walcząc o nie, jak o kromkę chleba w trakcie klęski głodu. Nie, nie tylko po to tam poszliśmy, a właściwie w ogóle nie po to, tylko po to, bym sobie mogła wymięcholić futrzaki, bo już są trzy targowiska zwierzęce, a na jednym z nich znalazłam prawdziwego, już dorosłego, niebieskiego, brytyjskiego kociego tatę z dwoma kocimi maluchami. Kocur miał głowę większą od głowy radka jak nic. Poza tym wymięcholiłam całe mnóstwo psów i tycienieczkich króliczków, raz nawet radek się skusił na pogłaskanie maleniczekiego owczarka niemieckiego, który się na niego błagalnie patrzył i udało mu się trafić na właścicieli, którzy nie życzą sobie dotykania ich zwierząt i został okrzyczany. Poza tym można było jeszcze zobaczyć koguta przywiązanego sznurkiem za jedną nogę, żeby nie uciekł, owczarskie dziewięcioraczki z jednego miotu, ewidentnie nie podobające się radkowi koty ze spłaszczonymi ryjkami, za małe do sprzedaży syberiany husky, których było najwięcej, bo to chyba teraz pies najmodniejszy, ponoć idealny dla pięcioosobowej rodziny w dwupokojowym mieszkaniu w bloku /usłyszałam/

 

sylweczka : :
gru 20 2003 sobotnie gotowanie
Komentarze: 6
 

Trochę mi moc piśmienną – blogową odebrało na słuchy różne słuszne i nie słuszne. No ale mnie Marta z wyrzutem zaatakowała i proszę bardzo, piszem. Nie będę pisać o piwie w guinnessie, oprócz tego, że dobry rosołek dają. Jak chcecie sobie poczytać to sobie sami napiszcie, bo ja nie wiem, co mi wolno.

Wzięło nas natomiast dziś na gotowanie. Każdy miał swoje pragnienie kulinarne, to je sobie zrealizował, Bartek - makaron po meksykańsku, ja – zupę jesienną, Radek – wątróbkę. Nic to, że Radek się ciągle realizuje, bo kupił sobie wątróbkę wieprzową i od godziny nie może jej dosmażyć, poza tym Bartek /już dawno najedzony, albo przeżarty/ od czasu do czasu zaznacza, że wątróbka śmierdzi. Kocicy nic nie śmierdzi, już zjadła skrzydełkowe przysmaki i śpi koło jedynego grzejącego kaloryferowego żeberka, bo reszta jest zapowietrzona i nie grzeje.

Oznaki świąteczne też zaczynają się pojawiać na niebie i ziemi, bo nam się udało z Bacami na piwo umówić, a to jest rzecz na miano cudu niemalże zakrawająca. Bo w końcu Tomek pracuje teraz w Zielonej Górze, a Ania baluje we Wrocławiu, więcej nic nie wiem, jak coś będzie godnego obsamrowania ich bacowskich tyłków, to wam opowiem.

/po zjedzonej wątróbce radkowej/

Kocica ma Radkową wątróbkę w głębokim ... tak samo jak moje resztki skrzydełkowe, czeka na prezent gwiazdkowy (łosoś z pstrągiem Whiskasa w galaretce). Wczoraj dostała dokładnie 20 kg prezentów, żwirek i sucha karma plus to samo na wyprawkę do Świdnicy, chciałam jej jeszcze kupić brzęczącą muszkę i kombinezon na mroźne podróże w kolorze purpurowym, ale wystarczyło, że się radecki zorientował, że specjalnie poszliśmy na zakupy dla kociczki, żeby mi nie pozwolić kupić nawet myszki więcej, za jedyne 3zł. CAŁUJCIE KOCICZKĘ W NOSEK!

 

sylweczka : :
gru 18 2003 ŻEBY
Komentarze: 4
Obejrzeć kolejne mieszkanie, żeby się nie spodobało. Pójść do kina na nowy film /w końcu/ Petera Weira, żeby sobie poprawić humor. Wrócić późno do domu, żeby rano wstać na zajęcia przy kawie /oczywiście w kawiarni mafijnej/. Przejść rano spacerkiem przez ulicę przybyszewskiego, na której mieszkało się na pierwszym roku, żeby stwierdzić, że czas leci. Posłuchać historii b., żeby stwierdzić, że z nas gamonie nie takie straszne i żeby się umówić wieczorem na koncert, żeby się napić piwa i żeby pogadać. O żeby było fajnie!

 

sylweczka : :
gru 16 2003 penisy i szafki
Komentarze: 3
 

1.Jakby ktoś chciał obejrzeć fiutkową choinkę zrobioną z lampek w oknie, to właśnie widziałam na ulicy Trzemeskiej. Zastanawiałam się, kto jest taki rozrywkowy i jak obeszłam blok dookoła  to się okazało, że to bursa szkół artystycznych.

2. Oglądaliśmy kolejne mieszkanie i znowu na brzeskiej, kupiłam szafkę i przytargaliśmy ją do domu /20zł/ Mieszkania raczej nie kupimy, ale spróbujemy zakupić antyczną szafę, komodę, stół z krzesłami i bieliźniarkę, tylko gdzie my to przetrzymamy???????

3. i już się okazało, gdzie możemy przetrzymać, Marta zadeklarowała pomoc, no niektórzy mają to szczęście, że mieszkają w dużym mieście, a żywot, jak wsi spokojna, wsi wesoła

 

sylweczka : :