gru 19 2005

Dom, jaki mogłabym mieć...


Komentarze: 1

nie szkodzi, że we Wrocławiu, a nie pod lasem. Nie szkodzi, że na Biskupinie i snobistycznie. Stara poniemiecka willa, kręcone schody, wykusze, balkony, tarasy, werandy. W ogrodzie, jak na zimowym spacerze w Karpaczu. Pan domu ma bzika na punkcie roślinek akwaryjnych. W jednym pomieszczeniu tony wody, same akwaria, przeglądamy artykuły o krzyżówkach roślin przez niego stworzonych w zagramanicznych czasopismach. Pani domu ma bzika na punkcie psów, jej pokraczny kundel atakuje mnie czerwonym sercem "I love you". Na starym fortepianie zdjęcia jego poprzednika. Nawet earl grey smakuje, jak nigdy dotąd. Za oknem śnieg sypie w najlepsze. Kojący szum wpuszczanego do wody dwutlenku węgla. Do dzisiaj myślałam, że takie wnętrza i tak prawdziwe spektakularne pasje są tylko wytworem zdolnych scenografów moich ulubionych filmów.

sylweczka : :
Radek
21 grudnia 2005, 08:55
Tozto przeca prawie jak u nas w domu:)

Dodaj komentarz