wrz 18 2004

i jeszcze o tym, jak sie szuka pracy, czyli...


Komentarze: 3

Generalnie wakacje dla tych, co studia skończyli chyba już sie kończą. Wysłałam cv, dostałam zaproszenia a rozmowy. A w gazecie to wszystko picuś glancuś, że sie czasami człowiek zastanawia, czy nie za wysoko mierzy, ogłoszenia w pogańskich językach, super wymagania ale, co tam, ja bym nie dała rady?

Stanowisko: asystentka - tłumacz angielskiego menedżera.

Anglika w Polsce jeszcze nie ma, rozmowę prowadzi prezes a la Burak. Popieprzyło im sie wszystko już na wstępie, czyli trzy osoby umowione na rozmowę o 16.00. brak odpowiedzialnego.

pyt nr 1 - na jakie pani stanowisko?

chcę odpowiedzieć że na operatora dziwga wysokościowego, ale to początek wiec nie mam smialości, humor mi dopisuje, ale nie kłamię (to pewnie po kawie, co mi krysieczka zrobiła)

pyt nr 2 pan pyta mając przed oczami moje cv po angielsku: - jakie pani studia skończyła

pyt nr 3 pan pyta po polsku - czy moglaby pani coś o swoim zyciu powiedziec po angielsku? -na co odpowiadam pytaniem po angielsku, czy mam opowiadać, o dotychczasowych pracach, niestety pan nie odpowiada, nawet na mnie nie patrzy, więc rezolutnie wnioskuję, że zadałam tak kretyńskie pytanie, na które nie warto odpowiadać, mówię dalej, znowu zadaję jakieś pytanie, zastanawiam sie czy ten pan prezes zna angielski, mówi mi po polsku - dziękuję

pyt nr 4 - czy chcialabym coś wiedzieć o tej pracy, - czego przytaczanie sobie daruję, bo nic ciekawego, was też by oferta nie powaliła na kolana (jeszcze bez propozycji płacy) nawet bez wybrzydzania

rozmowa trwała 5 minut,  a ja sie tak starałam żeby sobie ładny makijaż zrobić, ładnie ubrać, nie spocić po drodze, już o czcionce w cv nie wspominając, a firma ma placowki prawie na kazdym kontyngencie, co bedzie jak pojde na rozmowe do jakiejs wypierdówki?

sylweczka : :
Asia
20 września 2004, 09:56
Się zaczęło babci sranie. Nie bój nic, niebawem dołączam do grona poszukujących, będziemy się doświadczeniami wymieniać :)) A tak poza tym to zjechałam już do domu, o tym, że na stałe świadczy Tośka /tak niemożliwie utuczona przez Romka, że Elkowe gęsie pasztety to chudzina sama/ i do roboty :)
radek
20 września 2004, 08:25
ale wybrzydzasz, gosciu ktory przeprowadza rozmowy nie dostaje pewnie za to pieniedzy i musi od swojej pierwotnej roboty odejsc zeby pogadac a pozniej po godzinach zostac zeby nadrobic straty. Pewnie sobie przysypial na tych rozmowach zeby czasu nie marnowac:)
Ballielowa
18 września 2004, 20:44
Wynika ze bedzie jeszcze ciag dalszy? Ze jeszcze pojdziesz rozmawiac z tym Anglikiem? Fajnie, moze tylko nie bedzie juz tak zabawnie. Na rozmowe z Anglikiem spoznij sie godzine, poczuje sie jak w domu. Pamietaj nie ma cie prawa zapytac o Twoj:stan(mezatka, ciezarna, panna,wdowa), ale jak to w Anglii moze Ci wziac jeden wlos do analizy:sprawdzi czy nie bierzesz czegus. To mi przypomnialao, jak tlusty z fajkami w reku dyr. sklepu Go Sport zapytal sie o sporty jakie uprawiam. Wymienilam wszystkie jakich nazwy zanlam po francusku.Nawet o nartach w Alpach francuskich opowiedzialam, ale za malo chcial dac, hi hi. Starczylo by na album a Alpach, ale nie na narty

Dodaj komentarz