paź 11 2004

kawy ciąg dalszy


Komentarze: 3

przychodzę w sobotę na rozmowę o pracę ( ma sie okazać w tym samym biurowcu, co kaska pracuje), a tam już panie kandydatki czekają i okazało sie, że nie bynajmniej na "posadę" dziennikarki w jakimś międzynarodowym wydawnictwie, ale na miejsce asystentki (czytaj: biurowej) w jakiejs dużej europejskiej firmie. niestety znowu Burak. Jedna z pań, które już swą dziesięciominutową rozmowę miały, mówi, że jej sie pan z Warszawki zapytał, czy kawę potrafiłaby mu zrobić? Przypomniam, minimalne wymagania na to stanowisko, to wyższe studia, angielski i inny język zachodni. Z fajniejszych pytań (stwierdzeń) dla mnie było "Ale ma pani fajnego nicka - Sylweczka" - też mi sie podoba, dlatego sobie wybrałam, potem było jeszcze pytanie o dzielnice, w jakiej mieszkam, ale o tym też wiedzialam, bo inna pani przede mną zapytała po co ta informacja? No bo sekretarka nie może mieszkać za dalego od pracy, żeby nie przyjeżdżać do roboty nie wyspana. Wymiękłam. Kocica grzeje sie w słońcu, siedziała by pewnie w wannie, ale niestety nie mamy okna w łazience. na szczycie wróbliska leży gazetka reklamowa z karfura

sylweczka : :
Asia
12 października 2004, 21:20
Ale szczęściara jesteś, do mnie się nikt nie odezwał póki co, nawet na recepcjonistkę się nie nadaję! Chyba rozwieszę na dzielni ogłoszenia, że z chęcią wyprowadzę cudze psy na spacer. Praca po godzinach. Na czarno :)
Radek
12 października 2004, 08:54
Ciekawe skad sie tacy ludzie biora:) gosciu dostaj jaks posadke w firmi i teraz udaj niewiadomo kogo. A te jezyki to sa po to, zebys wiedziala co on do Ciebie mowi jak przynosisz mu kawe, np \"Haj malenka\" to zebys wiedziala o co chodzi:)
Baliellowa
11 października 2004, 12:07
O kur... Moglas mu powiedziec ze dla dobra firmy mozesz spac na kanapie w jego gabinecie, a jak takiej nie ma to karimate przyniesiesz. No nic tylko pierdnac w oponke. A ta praca to w Walbrzychu ze nie chca zebys po prostu mieszkala we Wrocku?

Dodaj komentarz