gru 06 2004

Bez tytułu


Komentarze: 7

Ziomale w końcu zebrały się w sobie i nas odwiedziły. O tym, od jak dawna się nie widzieliśmy może świadczyć fakt, ze gadaliśmy do rana. Chłopcy oczywiście odpadli odpowiednio wcześniej. Wódeczki poszło sporo. Wniosek z dyskusji? Nie jesteśmy przygotowani psychicznie i fizycznie na to, co nam zgotowała nasza cywilizacja – na PRACĘ, szefów, prezesów buraków, wrednych klientów itd.

 

W niedzielę wieczorem idę na urodziny Marty. Mam przeczucie, że będzie świetnie. Pakujemy z Krysią śliczniutki prezent i szukamy tej nowej knajpy. Na rynku śpiewa Brodka, chyba specjalnie dla Marty równo o 18.00 lawina sztucznych ogni. Lodowisko już czynne, cały rynek w światełkach. Kupujemy od kobieciny balonowego pieska, za to że jest taki akuratny do sytuacji. Knajpa jak w NYC, jakieś podwórko, klatka schodowa. Goście stawiają się tłumnie z naręczem prezentów. Tortu nie zabrakło nikomu, to co przygotował Rysiek to niebo w gębie, Aśka z wrażenia spontanicznie mu się oświadczyła, pan od komiksów, co przyjechał z Francji prowadzić warsztaty dla ASP, mówi, że wszyscy Francuzi tak mają. Później maluje wszystkich przy stole – kolejny prezent dla Marty. Potem w Marcie zakochuje się jeszcze pan z naszego ulubionego rynkowego zespołu. Marta dostaje jego dwie płyty. Popijają wiśniówką. No i to co na każdej dobrej imprezie urodzinowej: tańce na stole, mnóstwo lesbijek, hektolitry piwa

 

sylweczka : :
Elka
07 grudnia 2004, 09:54
I jak zaczne pracowac pewnego dnia to tylko jako dyrektor bym chciala:)Na południu Europy np. otworzyc własny sklepik o 9, zamknac o 12.30 i powiesic kartke \"bede o 14.30, a jak nie to o 15\". Tam to norma... a i zamknac o 18 na amen........
Elka
07 grudnia 2004, 09:51
no ja tez nie jestem przygotowana na wyzwania cywilizacji.Korzystamy z mozliwosci wyboru: dzidzie se zrobilismy, dzis pieke ozdoby na choinke i dekoruje katy. Wstalam o 6.30, z okna piekny spokoj, wlaczylam na chwile telewizornie - oj strasznie, w strone Londynu korki juz byly. Ojejku ale nam dobrze, Werner w przeciwna strone jedzie. Tak sie cieszymy.
06 grudnia 2004, 18:29
Radku....a co się działo to ja też nie wiem, choiciaż tam byłam
06 grudnia 2004, 18:29
oj śliczny, śliczny.....
06 grudnia 2004, 18:28
oj śliczny, śliczny.....
Radek
06 grudnia 2004, 16:02
Nie ma to jak pozadna imprezka:)) szkoda tylko ze sie rozchorowalem :(( Sylwia mi cos dosypala w sobote jak imprezowalismy z ziomalami - dowod- o 4 poszedlem juz spac zamiast siedziec do rana. Pewnie chciala Marte poderwac :)) wole nie wiedziec do koca co tam sie dzialo:))
06 grudnia 2004, 14:52
a ja całowałam sie z martą :))))

Dodaj komentarz