dzionki zimowe
Komentarze: 2
1. Początek roku to nie jest bynajmniej najlepszy okres na znalezienie w rynku lub jego okolicach miejsca, gdzie można by coś skserować tudzież rozmienić pieniądze. Błąkałyśmy się z Martą w poszukiwaniu jednego i drugiego. Pogoda piękna, poranna, zimowa. Z daleka zaczepia mnie pani starsza, ciężką torbą obciążona. Z czym też się do mnie zwraca. Pięknie. Ja z tłumu wyglądam na taką, która coś kupi. Zmniejszy jej ten ciężar. Uwolni biedaczkę. Marta też ma niemrawą minę. Gdyby chwila była dłuższa można by podywagować:
A) pani chce mnie poczęstować strażnicą, której w sztukach 500 ma przy sobie
B) pani chce mi sprzedać jajka wiejskie, z których połowa już się potłukła i powinnam jej współczuć
C) pani handluje pirackimi filmami pornograficznymi
i ani jedno ani drugie, bo pani podchodzi do mnie z prośbą, żebym jej kołnierz postawiła, bo zimno jest /wyżej wspomniane zimowe/. Ciężka torba uniemożliwia jej ten manewr. To pani z historii sztuki!!! Dzień dobry w nowym roku, oczywiście, że mnie nie poznaje, a powinna, bo chyba tylko ja dostałam nierozpoznany portrecik farmujski i dostałam dwóję. A co pani dźwiga? Rzutnik, proszę państwa. Bo jakże prowadzić bez niego zajęcia. No ni jak. Tak to już jest na naszych uniwersytetach, pani by się pewnie nie doczekała, gdyby ktoś miał się zająć jego naprawą, woli osobiście. A może nikt by się nie znalazł, kto by się tym zająć mógł, no bo co pani portierka? Ona ma siedzieć na portierni, żeby nam komputera z sali nowych mediów nie ukradli bo by dopiero było!
W końcu spacerem długim, zimowym dotarliśmy na wystawę laki japońskiej. Po drodze wyniuchałam w kurtce Radka, że ma dla mnie na jutro Kolę!!! Tylko, gdzie ja teraz mój ukochany film obejrzę? Już niedługo pewnie u MattówJ, w międzyczasie może u Asieczki i Krysieczki w akademiku. Do tego stroje samurajskie! Jesteśmy przygotowani na wybryki Toma Cruiza, jako ostatniego samuraja. Kocica zrzuca wszystko w kuchni. Wyjście: zamknąć kuchnię przed kocicą. Całujcie kociczkę w nos!
Dodaj komentarz