Z. szczęściara kupiła sobie śliczne, czarne, wysokie kozaczki, z czarno-białą spódniczką do jej zgrabnych nóg, po prostu miodzio. pogoda jej jednak nie sprzyja, pogoda sprzyja mi, bo ja jeszcze sobie butów nie znalazłam, ale jest wystarczająco ciepło, żeby chodzić w moich zamszakach. Z. dorwała jednak przypadłość nowego nabytku i w butach już chodzi i nie ważne, że kozaki mają na całej długości kożuszek, a na termometrach jest lekko ponad 12 stopni. na dworze jak na dworze, w sam raz na kozaki, ale na koszmarowej niestety grzeją ile mocy w płucach grzewczych i jak jest komuś za gorąco, to jego problem i żeby przypadkiem nie chciał sie przewietrzyć. na politologii okna mają wymontowane rączki. no i jak czekałyśmy na dr B. to Z. nogi się spociły i musiała sobie pootwierać kozaczki i nóżki od czasu do czasu przewietrzyć, hi,hi,hi jeżeli zaś jestem w okolicach z zajęć z dr B, to serce mi rośnie, bo półtora roku wspólnej pracy na zajęciach, które traktują tożsamości tudzież innych marketingów terytorialnych pierwszy raz usłyszałam z ust B.: - dobrze było to potwierdzenie wymienienia przeze mnie metropolii światowych sztuk cztery: NYC, Tokyo, Paryż, Londyn. Nie żebym sie szczególnie zawsze udzielała, ale tym dobrze to zostałam wyjątkowo zachęcona na przyszłość:) eeeeech /wartość zaistniałego faktu, żeby nie było, została potwierdzona aplauzem całej specjalizacji./ wspomnę też o obiedzie w bazylii, na który poszłyśmy z aśką, gdzie aśka dostała pierogi, a ja musiałam czekać aż się dosmażą, bo dla mnie zabrakło porcji, ale przede wszystkim gdzie spotkałam H. oczywiście kope lat:) H.i, cały H.., nie krzyczy na całe gardło: - ooo sylwia H. stoi zastygły, jakoś tak sobą trochę rozpostarty z wystawioną głową, jak zaintrygowana żyrafa i czeka, aż zostanie zauważony, ja za to wykazuję bardziej powszechną reakcję, wręcz mega pospolitą i krzyczę: - ooo H.!!! po czym dodaję - kopę lat no i wreszcie mam nowy numer komórki H.., bo z poprzedniego /jeszcze nie wiedząc, że numer już nie ten/ dostawałam różne niedwuznaczne propozycje, no i jutro robi parapetówą, ale nie pójdę, maty by mnie zabiły krysieczka przylazła, herbatki sie jakiejś napijem, czy jak, całujcie kociczke w nos! |
Dodaj komentarz