lis 29 2003

sobota wieczorkiem


Komentarze: 3

                 Rano w wyborczej mieciu znowu opowiada tęsamą historię o istniejącej w USA instytucji wygrywacza konkursów fotograficznych. o tym, że niektórzy zamożni, potrafią dolożyć starań i finansów i mają na to czas, by czekać na moment, który World Press Photo nagrodzi pierwszym miejscem i że gdybyśmy my mieli takie możliwości /jak np. Gudzowaty/ to pewenie też zrobilibyśmy tak dobre zdjęcia. niewątpliwie pocieszające. i tak lubię Miecia, mimo że sie powtarza, robi świetne zdjęcia koniom, wklada aparat pod stacjonate i uzyskuje efektowny dolny widok konia podczas skoku:) a tak poza tym siedzę w Świdnicy z Radkiem, w ogóle nie świętujemy Andrzejek, bo po pierwsze świętowaliśmy je tydzień temu, a po drugie ja już nie jestem panną /cholera!!!/ żeby wosk lać. aneczka na pewno leje i na pewno powie, co jej wyszlo. asieczka natomiast opiekuje sie kociczką i już sie boję, że mi kot przez ten weekend ze 2 kilo przytyje, już dostalam smsa, że ciocia asia dla kociczki ugotowala rosól, i że go zjadly z jednego talerza. idem, gazetki sobie poczytam. asieczka, nie zacaluj mi kota na śmierć!!!

sylweczka : :
sylvie
01 grudnia 2003, 15:02
dobra, dobra radecki mięcholisz kota równie chętnie, jak ja i asieczka, nie ma sie czego wstydzić
Radek
01 grudnia 2003, 13:38
No i Asia nasz plan sie nie powiodl:( Przez dwa dni dawalas jej tyle zarcia co normalny kot je przez 2 miesiace i wg danych ktore sciagnalem z sieci, taki kot powinien zdechnac, a ten nic, teraz sie przyzwyczail i caly czas tyle chce jesc:( Nastepnym razem bedzie trzeba upozorowac wypadek :)
asieczka
30 listopada 2003, 14:47
ja tu siedzę grzecznie i wcale nie jem z jednego talerza rosołu z pufeczką! Drugie jadłyśmy razem. Rosołek jest jej i ja go podjadać nie będę. W zasadzie to już go nie ma, bo zeżarła wszystko. A tak w ogóle to jest grzeczna, nic tylko siedzi na lodówce i kontempluje gołębia albo ładuje się ze swoim tłustym tyłkiem na tłuste kolana cioci Asi. Jeszcze jej nie zacałowałam, no może w nocy trochę, bo mi się do śpiwora ładowała, a teraz siedzi zamyślona przed uchylonym balkonem. Uchylony jest ostroznie, tak żeby wyleźć nie mogła, choć już zdążyła okrągła sumka od Radka wpłynąć na moje konto, co by jednak uchylić ten balkon bardziej niż trochę. :) No ale jak Radek, skoro ona właśnie mi wlazła na kolana i wsadziła nos w oko?:( Dobra, może w końcu zaczne robić coś konstruktywnego...obiad juz odpada niestety...

Dodaj komentarz