sie 21 2005

udany urlop (cz.1)


Komentarze: 2

Mikołaj powiedział mi, żebym koniecznie jechała do Helu. Ostatnie takie miejsce nad polskim morzem. Maszoperia. Dzikie plaże. Powojskowe bunkry dla odważnych. Kaszubski klimat. O jednym nie powiedział, ale ja dopowiem. Szerokie, bezludne wydmy - idealne na puchatkowe conieco...

Radecki tak się zmęczył wypoczynkiem, że pierwsze co zrobił we Wrocku, to poleciał po nowy Przekrój, dla gierki oczywiście. Kocica ewidentnie się za nami stęskniła. Jest karna prawie, jak pies. Mam nadzieję, że jej to niedługo przejdzie, bo co to za kot, który jest posłuszny?

Przed nami towarzyski kierat (czyli to, co muchy lubią najbardziej). Wesela, wyjazdy, goście. Powoli zbieram to do kupy. Dzwoniłam już do Larrego, aż dziw bierze, że na sygnał do USA nawet sekundy nie czekam, a do mamy na wieś, najpierw coś wibruje przez minute, że spoglądam na telefon, czy na pewno wcisnęłam tę cholerną zieloną słuchawkę.

sylweczka : :
Elka
22 sierpnia 2005, 12:12
To trzeba bylo skakac po tych wydmach Radecki.
No czekamy na was czekamy. Wzielam sie do roboty i zwiedzam wszystkie okoliczne wiochy, co by Wam cos ciekawego pokazac.
A ja znowu widze ze do pracy pojsc nie moge, bo juz sie kalendarz odwiedzin nam zapelnia do konca roku, a kto mi tyle urlopu da?:-)
Radek
22 sierpnia 2005, 10:29
Takie byczenie sie na plazy to strasznie ciezka robota, nie wiadomo na ktorym boku lezec. Po 4 dniach mialem juz dosyc, ja generalnie musze cos robic nawet na urlopie:) najlepiej chodzic po gorkach:)

Dodaj komentarz