Obejrzeć kolejne mieszkanie, żeby się nie spodobało. Pójść do kina na nowy film /w końcu/ Petera Weira, żeby sobie poprawić humor. Wrócić późno do domu, żeby rano wstać na zajęcia przy kawie /oczywiście w kawiarni mafijnej/. Przejść rano spacerkiem przez ulicę przybyszewskiego, na której mieszkało się na pierwszym roku, żeby stwierdzić, że czas leci. Posłuchać historii b., żeby stwierdzić, że z nas gamonie nie takie straszne i żeby się umówić wieczorem na koncert, żeby się napić piwa i żeby pogadać. O żeby było fajnie!
Dodaj komentarz