Komentarze: 8
spotkałam sie "po latach" z koleżanką z liceum, branża prawnicza, a konkretnie abosolwenci, co sie nie dostali na aplikacje, a ciągle marzy im sie kariera prawnicza, a jeszcze nie zakładanie własnych firm pt. sklep spożywczy. Średnia pensja 500zł, mojej kumpeli sie udało bo dostanie 1000 (netto), ale wlasnie zwolili w kancelarii sekretarki i wrzucili ją na zastępstwo, gdzie głównym obowiązkiem jest mycie garów, bo mecenasostwo nie zniża sie do sprzątania po sobie, parzenie kawy (a to już jest mi skądinąd znane), telefony....
karta sim mi padła, co zmobilizowalo mnie do odwiedzenia mojego kochanego operatora i przedluzenia konczącej sie umowy itd. cos tam sobie wybralam (of kors stracilam na tej karci wszystkie numery, wiec wiecie), rachunek za minuty mi sie zmniejszył, bo oczywiscie konkurencja itd, a na koniec jak juz sie na cos zdecydowalam i podpisalam umowę, pan (w stylu bożyszcza początkujących licealistek, czyli ładna buźka i włoski na żelik) do mnie:
- gratuluję pani najlepszego wyboru taryfy mega coś tam!!!
chyba za głośno parsknęłam śmiechem