Archiwum 26 listopada 2004


lis 26 2004 EST
Komentarze: 5

      W Imparcie Esbojrn Svennson Trio. Hit sezonu. Idziemy z Radkiem w ciemno z nadzieją na jakieś wejściówki. Wejściówek nie ma i się nie zanosi, pani w kasie proponuje natomiast tanie bilety po 60zł sztuka. Nie stać mnie, jestem bezrobotna. Wolę częściej chodzić na koncerty i siedzieć boczkiem. Dziwne, że nie sprzedają wejściówek, bo bilety im nie poszły. Wypadałoby zapełnić sale przecież muzykom gra się wtedy lepiej. Na szczęście ludzi dobrej woli nie brakuje. Wchodzimy za darmo. Mamy jedno krzesło na spółkę. Tacy jak my lądują na balkonie. Na dole pół pierwszego rzędu pusta, w innych też wolne miejsca. Koncert wspaniały. Owacje nie mają końca. Kilka bisów.

 

    Jadę do Tesco, żeby na poczekaniu wyprać radkowy garnitur na jutrzejszą imprezę. Mam dwie godziny (które później przedłużą się do 3,5) czekania. Nie opłaca mi się wracać więc robię choinkowe zakupy, pierwsze w życiu, na pierwszą własną choinkę. Będziemy mieć przede wszystkim różnego kalibru aniołki, anielice i anioły. Domek zaczyna być nasz, zaczyna do nas docierać, że to nie kolejne wynajmowane lokum na małą chwilę. Firanki, wykładziny, obrazki....

sylweczka : :