Archiwum 21 października 2005


paź 21 2005 ginekolog
Komentarze: 5

Najwyższa pora znaleźć ginekologa w okolicy. Pierwszy znajduje się 10 metrów od domu, więc co mam szukać dalej? Idę. Dziś już po raz trzeci, bo nie tak łatwo trafić na jakiegoś w tej małej przychodni ginekologicznej. To powinno dać mi do myślenia. Rzeczywiście do trzech razy sztuka. Umawiam się z panią R. Mam do wyboru jeszcze pana docenta, ale on za wizytę bierze stówkę. Ja zdrowa jestem, idę kontrolnie i stówki na pewno nie dam.

- A co to znaczy docent? - pytam. Na ostatnim piwku ustaliliśmy jednogłośnie, że na pewno nie istnieje już taki stopień, jak docent.

- Stopień naukowy - tłumaczy pani na recepcji.

- Ale nie ma takich stopni naukowych. Jest doktor, doktor habilitowany, profesor...

- Pan X. jest docentem ....

Pani w recepcji upierała się, że pan iksiński jest docentem i na dowód dała mi jego wizytówkę, na której było napisane mietek iksinski, doktor habilitowy. O, przepraszam. Są docenci.

Pani lekarka natomiast (taka zwykła) na moją prośbę o zbadanie piersi powiedziała, że mogę sobie przecież sama badać. Na pytanie o USG, że może mi zrobić, bo to w końcu gabinet prywatny i skoro pacjent sobie życzy...Ale co ja się czepiam, Robaczek przecież codziennie mi cycki bada.

sylweczka : :