Archiwum sierpień 2004, strona 1


sie 23 2004 drętwa wara
Komentarze: 4

jak sobie człowiek wynajdzie jakiegoś chorego zęba i pójdzie z nim w końcu do dentysty, to ten mu zrobi przegląd coroczny na kasę chorych po czym ogłosi radośnie, że ten rzekomo chory ząb jest zdrowy jak dąb ale znajdzie przy tym cztery inne zęby, które wymagają szybkiego leczenia, za który rachunek dochodzi do średniej pensji krajowej... grunt ze stomatolog przystojny, warę po znieczuleniu mam taką drętwą, że soczek piję przez słomke, żeby sobie koszulki nie zaciapkać

sylweczka : :
sie 22 2004 kocica zginęła!!!!!!!!!!!!
Komentarze: 5

        Zrobiło sie euforycznie, pierwsze zdjęcie Eli dzidziusia (notabene od razu widać podobieństwo do taty), ja wysyłam smsa gratulacyjnego, radek wietrzy mieszkanie, tak wietrzył, że kocicę wywietrzył. Nie ma kocicy. Prawdopodobnie balansowała na parapecie między kuchnią i sypialnią i spadła. Sprawdzamy całe mieszkanie, ale ja od razu czuję, że jej nie ma. Panika. Idziemy jej szukać, ja już sia prawie cała wypłakałam (na ślub kamieni przynajmniej mi nic nie zostało i nie będę robić siary), chodzimy wszędzie i szukamy próbując wczuć sie w wystraszoną kocicę (przypomina mi sie poszukiwanie behemota kasi i dominowe wizyty w piwnicach). W kamienicach odkrywam klatki schodowe  równie ekscytujące, co w Delicatessen, załuki pełne psich i ludzkich kup i innych tamponów, podbiegamy do każdej grupki bachoraków nad czymś pochylonych (od razu mam wizję, żę znęcają sie nad kocicą), robimy spis powszechny kotów z dzielni, może do którychś dołączy, zataczamy coraz szersze kręgi od kniaziewicza 7, zaglądam w powybijane piwniczne okienka wołając kocicę. Po godzinie stwierdzamy, że przydałoby nam sie wsparcie, trzeba zadzwonić po znajomych, może ktoś nam pomoże. Wracamy do domu. Wchodzimy od podwórza, gdy dochodzimy do drzwi  z naszego wspaniałego, niekoszonego w tym roku ogródka, na dzwięk naszych głosów, wsykakuje z krzaków z radosnym MIAAUUU kto? oczywiście kocica. nie wiem, jak przeszła na stronę podwórka, ale prawda, że jest strasznie mądra, że sie schowała w krzakach:) co sie zdenerwowałam, to moje.

no i teraz już mogą napisać o salsie, o hosie torresie, który gdyby nie to, że sięgał Mariolce tylko do cycek, to mogłaby go nauczyć tańczyć salsę, o imieninach asi, o rekordzie bartka, który w minionym tygodniu spędził w pracy 70h i jak tak dalej pójdzie to będzie w Polsce (w lukasie) pierwszy przypadek karoshi - śmierci z przepracowania, o biednych chłopiętach (m.in swiezo upieczony budowlaniec - pawel), które po jednym piwku padłu pokotem na kanjpowych kanapach i zasnęły tak, że biedny barman nie mógł ich dobudzić - tak to jest jak student nagle kończy studia i idzie do pracy

=^..^=

sylweczka : :
sie 20 2004 kocica na parapecie/ w końcu sprzyjająca...
Komentarze: 2

wczoraj w kinie atom na film przyszła bardzo agresywna pani, jak sie komuś spóźniło i  idąc zasłonił ekran, pani krzyknęła:

- SIADAĆĆĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

jak ja sie potem odezwałam do Radka w bardzo niecierpiącej zwłoki sprawy dotyczącej fajności filmu, pani krzyknęła na mnie:

- CICHOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Polecam "Bon voyage"

sylweczka : :
sie 16 2004 wróblisko
Komentarze: 5

Na tym dziwnym drzewie, co w szybkim tempie rośnie mi za oknem (tym koło komputera) wróblaki zrobiły sobie przystanek albo swoje własne karaiby, ale ptasi pręgierz. Siedzą takie tycienieczkie nastroszki w liczbie około dziesięciu, dobrze, że kocica śpi. Chyba załatwiają tu przede wszystkim toaletę (mycie skrzydeł = 2 wróble), wypoczynek (spanie z wyciągniętym dziobem = ok 3 sztuk) zachowania bliżej nieokreślone = cała reszta, jeden (dałabym głowę) tańczy w rytmy zary, której własnie słucham, coby sobie trochę Turcję przypomnieć:)

sylweczka : :
sie 11 2004 Wrocław
Komentarze: 1

Nie ma to jak wrócić do domku, zjeść w Detesie domowy obiadek, żeberka w sosiku. Kociczką wymięcholić:)

sylweczka : :