To miał być wielki dzień, mieliśmy w końcu kupić mieszkanie. Już wszystko było sprawdzone, kominiarze, gazownie, tudzież zbadani przyszli sąsiedzi na ewentualną obecność niechęci posiadania przez nas ogrzewania gazowego. Radek miał się urwać z pracy, ja jeszcze wcześniej miałam skoczyć do banku po zabezpieczające nas weksle i o godzinie 11.00 na zapolskiej mieliśmy wpłacić pieniążki, poczekać na resztę z kredytu i w końcu zaprosić wszystkich na parapetówę. Tak miało być, ale ktoś nas wybawił od pułapki, jaką na nas szykowała pseudowłaścielka i kobitka z agencji nieruchomości. I tu hipotezy są różne co do tego, kto nam oszczędził niewątpliwej wpadki:
ja uważam, że to zasługa Krychy /taką ksywkę zarezerwowała sobie w moim blogu mama Radka/ to ona zadzwoniła rano oznajmiając, że według prawa, ktoś, kto dopiero wykupił mieszkanie komunalne za 15% jego wartości rynkowej nie może go sprzedać przez następne 5 lat, gdyż jeśli to uczyni, musi gminie zapłacić pozostałe 85% /co swoją drogą dla mnie jest kretyństwem, ale prawo jest prawo/. Informacja ta wzbudziła w nas podejrzenie, bo jaki w takim razie interes ma kobieta, która sprzedaje nam mieszkanie za cenę ciut niższą niż orzeczoną , gdy sama będzie musiała w tym momencie zapłacić to 85%
telefon do biura:
-tak oni o tym wiedzą /sprzedawczyni i biur/
-zostanie do pominięte za pomocą darowizny /z matki na córkę, i wtedy córka może już spokojnie sprzedać mieszkanie
-wg informacji zdobytych przez panią W. jeszcze się nie zdarzyło, żeby komuś kazano oddać te 85%
telefon /mój/ do urzędu na zapolskiej
-absolutnie manewr z darowizną nie zwalnia z oddania 85% ceny mieszkanie
-poza tym kolejna informacja, mieszkania nie można sprzedać przez 10 lat
-wg informacji udzielonych w urzędzie, zawsze w takich przypadkach /sprzedaż mieszkania przed upływem tego okresu/ wiąże się z oddaniem tych 85%
hmm sprawa mieszkania zaczęła się komplikować
dodatkowo dowiedzieliśmy się /o czym wcześniej nie było mowy/ że realnymi właścicielami mieszkania stalibyśmy się za pół roku, rok, nie wiadomo, a wszystko uzależnione jest od wpisu do księgi wieczystej, super, nie ma to jak się o czymś takim dowiadujesz na minutę przed ewentualną transakcją /nie, nie kupna, wpłaty 20 % wartości mieszkania na przyszły zakup/
ZREZYGNOWALIŚMY
Krycha twierdzi, że wyjście na jaw tych informacji, to chyba zasługa cioci Radka, która jej rano w piątek przypomniała jej o swojej, podobnej historii, która narobiła jej kłopotu i wizyt w sądzie
jest też wersja, że to zasługa jeszcze innych osób i to też jest wersja podana przez Krychę,
Na niedzielę i poniedziałek jesteśmy umówieni na oglądanie kolejnych mieszkań.
Wieczorkiem piątkowym próbują /zresztą z powodzeniem/ pocieszyć nas mattowie i basieczka, co właśnie przyleciała na chwilkę z Francji, chlebek z prawdziwym domowym smalczykiem dla mnie, a dla radka domowy boczuś i nie wspomnę, że na pożegnanie resztę boczku dostał na wynos i dziś chodzi i podjada z lodówki.