Kocica siedzi w oknie i nie wierzy. Pada śnieg. Prawie od razu topnieje, ale jest uroczo. Jeszcze rano pijłam kawę w dużym pokoju przy słoneczku.
Wczoraj również słonecznie. Na świebodzkim tylko jeden kotek był do wymięcholenia, już taki trochę przerośnięty norweski leśny. Pani chciała mi go wcisnąć za jedyne 700zł. Radek twierdzi, że bardziej miała ochotę ze mną pogadać. Kocurek był uroczy, miała by się z kim kociczka bawić.
Dzięki mojej nagłej ochocie na sikanie weszliśmy w końcu do Kare w Galerii Centrum, najbardziej urzekł nas kominek na prąd, który stanie u nas na pocieszenie, jak nas panowie kominiarze całkowicie zobojkotują, dzwonię co tydzień, nigdy nie mają czasu. Siedzą sobie u siebie i pierdzą w oponkę, mogliby przecież przejść przez dwa podwórka i sprawdzić, czy mamy wolny komin, czy nie, czy na pewno za wąski. Poza tym spodobały nam sie piłkarzyki, i śmiem twierdzić, że na samym podobaniu sie nie skończy, hi,hi,hi
Kaśki tato (była wczoraj na cieście) jedzie zdobywać Andy z Ryśkiem Pawłowskim, Radek sie rozmarza w wannie, też by chciał. Wymyślamy, że może zrobię studia podyplomowe i zostanę psychoterapeutką, (do Polski też musi kiedyś zawitać, jak wszystko inne, moda na zwierzenia) a może w niedalekiej przyszłości zostaną nadane jakieś specjalne przywileje dla socjologów? Pocieszam sie wyjazdem na narty w środę. Radek każe mi sie ubezpieczyć.