Archiwum czerwiec 2005


cze 23 2005 Bez tytułu
Komentarze: 5

hmm to już czwartek... Gdzie ten weekend na wsi, gdzie komórki zasięg gubią, gdzie strumyk za domem i nocny spacer nad żabie rykowisko (obstawiam, że tam właśnie radecki kleszcza złapał). Marcin powinien w końcu zacząć pisać książki. Na niedzielne grillowanie zapraszałby Czerczilów, co by mu tematu do powiastek i pomysłów na prozę dostarczali. Stasiuk by pozazdrościł jak nic. Znajomi przyjeżdżaliby z wódeczką... A jak nie marcinowa proza, to chociaż pensjon dla zdegenerowanych pracoholików:)

Tymczasem czwartek. Bartek H. mi dzisiaj w ogródku, publicznie cycki macał. Takie miałam popołudnie dzisiaj miłe

sylweczka : :
cze 17 2005 Truskawki już są tanie
Komentarze: 4
Chłopaki cieniaki, już wracają. To się nabyli w tych Tatrach. Szwagier największy cieniak - nogi go bolą. Dupa z mojej babskiej imprezy. Ale co tam. Chcą mnie w gazecie!!! Egzamin z angielskiego za mną!! Żyć nie umierać. Jutro wieś spokojna (dopóki ja tam nie przyjadę) grillek, piwko. Pomyśleć, że mogłabym teraz siedzieć na czajkowskiego i umierać przed kompem. Brrrr.....
sylweczka : :
cze 13 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Ależ się obijam. Radecki w Tatrach. Z chłopakami wywołują lawiny (swoją drogą, to, co można zrobić z lawiną?) Ja świętuję wolność podwójnie, bo już dzisiaj do pracy przecież nie poszłam! Na tę okazję wciągnęłam całą paczkę delicji i conajmniej kilo szparagów. Drążę swoją sensację sprzed okna, może wyjdzie z tego jakiś ciekawy tekst. Kocica robi sobie minetę! Właśnie wymyśliłam, że postawię sobie laptopa na pralce, zrobię kąpiel z pianką (drineczka, i w ogóle all inclusive) i obejrze, co mam Woody Allen'a.

sylweczka : :
cze 07 2005 Ja wychodzę!
Komentarze: 4

Normalnie nie mogę. To jest ten artykuł w New York Timesie, o którym gazeta i inne media piały, że Amy Gunderson napisała tekst o Krakowie, którym się tak zachwyciła. Wiem, o co chodzi, bo przecież nie mogło być o tym, dlaczego polskie feministyki nie są radykalne, tylko o Lepperze, hi,hi,hi

No i powiedziałam w końcu J., że mam go dosyć. Przyzowity z niego szef, trzeba przyznać. Pogadaliśmy sobie. Chciał żebym została jeszcze 2 tyg, ale tyle to nie wytrzymam, zgodziłam się do piątku. Był zdziwiony, ale nie tak bardzo. Powiedział, że już jakiś czas temu zorientował się, że nadaję się na wyższe stanowisko (no, bardzo, bardzo miło, szkoda, że nie wie, że mi teraz zależy na stanowisku dwa razy niższym, he, he, he), no ale wyższe stanowisko po mnie, to on (nie licząc dyrektora sprzedaży, który trochę mąci strukturę pionową)

sylweczka : :
cze 05 2005 muuuuuuu
Komentarze: 5

No to się jutro będę musiała zmobilizować i powiedzieć J. "adios". Tymczasem próbuję robić wszystko, byleby się nie uczyć. Piękny się tydzień zapowiada. Może chociaż schudnę kilo z nerwów, przed wakacjami, jak znalazł. Pachnie kompotem rabarbarowym, który ugotowalam niezgodnie z przepisami, ale i tak jest smaczny. Jutro M. Środa ma spotkanie u genderek. Zadyma w dyskusji mile wskazana, będę miała o czym pisać. Aaa, i kolejny ślub w tym sezonie. Się porobiło.

sylweczka : :