Komentarze: 1
Jakiż ciepły listopad. Czasem popada jak dziś. Porobią się wielkie kałuże na zabytkowych, wrocławskich chodnikach i proszę bardzo, chwila nie uwagi i całą stopą, aż do kostki, w swoich zamszakach ląduję w kałuży. Nic to, świat jest piękny, idę dalej. W domu czeka na mnie trochę świeżej prasy, może herbatka.
Ranki wróblowate. Najbardziej na żywopłotach przed naszych wieżowcem, setki, tysiące, miliony, miliardy, więcej ich niż nas. Passer domesticus. Na skwerku przed uniwerkiem. Passer montanus. A ponoć mazurki zmniejszają swoją liczebność ze względu na brak jakiś nasionek /nasionek brak bo stosuje się jakieś nawozy, nawozy zaś stosuje się ze względu na chwasty itd./. We Wrocławiu zagłada mazurkom, czy innym wróblom nie grozi. Może dlatego, że w przeciwieństwie do ludzi bardzo lubią się rozmnażać? Może wróblowe samiczki mają więcej radości z seksu? Przecież to w końcu samcom wróbli w okresie godowym fiutek powiększa się o 300 razy!!!!!!