Komentarze: 4
*Stało się. Zadzwoniłam do Ewy i powiedziałam, że mieszkamy na Zachodniej tylko do końca stycznia. Teraz proszę państwa, proszę za nas trzymać za nas kciuki, bo mamy na oku fajne mieszkanie, ale nie może być sprzedane do końca roku, wtedy je kupimy za realną dla nas cenę. Chodzi przede wszystkim o to, że właściciel mieszkania podpisał umowę z agencją nieruchomości i nie może tego mieszkania sprzedać do końca roku, bo zapłaci kaucję, a tak w ogóle to jest bardzo uczciwy. Oglądaliśmy też dziś mieszkanie na przeciwko hotelu Plaza, bardzo sympatyczne, mocno w cenie zawyżone no i nie do końca w naszym typie /choć drzwi wejściowe z tego mieszkania to bym zdecydowanie przeniosła do tego mieszkania, za które moglibyście z miłości do nas trzymać kciuki/
*Kolejne rozmowy z kolejnymi agentami dostarczają nam mnóstwa nowych szczegółów z zakresu obrotu nieruchomościami we Wrocławiu. Dowiadujemy się np., że wkurzające nas, swoimi dziwnymi ogłoszeniami nie mającymi potwierdzenia w rzeczywistości, ostatnio biuro L. po prostu ma taki proceder, jako stały element swojej działalności. Drukują ogłoszenia mieszkań z kosmosu, byle zwabić do siebie potencjalnych klientów. No, baaa
*A teraz o sposobach kilku mojej kocicy na wymuszanie dodatkowej porcji żarcia:
- miauczenie w momencie, kiedy zaczynam rozmawiać przez telefon, myślę, że spokojnie osiągające około 80 dB, czyli tyle ile młot pneumatyczny, czyli doskonale zagłuszające rozmowę
- poranny skok na moją wystającą spod kołdry stopę /gdy właśnie nic nie ma już w miseczce/ i gdy ja śpię porannym snem najsmaczniejszym
- wyciągnięcie, schowanego wcześniej, nie wiadomo gdzie szeleszczącego papierka i zabawa nim o 4.00 nad ranem, ulubionej porze tatusiaJ
i najbardziej skuteczna: minka biednej kociczki schroniskowej /przecież nigdy nie była nawet w stu metrach od schroniska???/ z dodatkowym podwójnym loversikiem i nieograniczonym udeptywaczem