Archiwum 08 stycznia 2004


sty 08 2004 streszczenie
Komentarze: 5
 

Przedwczoraj....

....poszliśmy na fluxus Kupczaka, Radek stwierdził, że coś takiego to się słucha i ogląda z takim winem siarkowym, jakie mieli /chyba przyjaciele artysty/ siedzący obok nas, często się raczący...i stwierdził jeszcze, że dobrze, że Matt nie przyszedł, bo by mu kumpel sczezł całkowicie ....

Wczoraj...

.... stałam na przystanku godzinę w oczekiwaniu na autobus, który nie przyjechał, z powodu śnieżycy, która zaskoczyła drogowców. Czas uświetniała nam pani szalona, która nagabywała każdą, dołączającą do nieszczęśliwców oczekujących na autobus osobę. Nagabywanie polegało na rzucaniu kurwiszonami i chujami w najwyższej skali głośności. Na przystanku dołączył do mnie Andrzej, który jednak nie jechał na seminarium magisterskie, więc nie już tak bardzo spóźniony jak ja. Nie żeby mnie nerwy wzięły, bo otoczenie ładne, białe, a sytuacja taka, nie z mojej winy. Zaczęłam szukać jakiegoś mazidła czarnego, co by sobie napisać na kartce KROMERA i złapać na stopa, któreś z tych jadących 10 km/h aut. Gdy się jednak okazało, że niczego pod ręką nie ma, zatrzymał się polonez, dosyć wiekowy, z kierowcą miłosiernym, który w stronę naszej grupy krzyknął, że może cztery osoby na politechnikę podwieźć. Tośmy z Andrzejem i jeszcze dwoma osobami z zaproszenia skorzystali. No i dobrze, bo potem złapałam jakieś A, i jeszcze spacer, i się na seminarium spóźniłam tylko 45 minut. Potem były jeszcze rzeczy dziwne, dla niektórych śmieszne, ale o nich to aneczka na swoim blogu powinna napisać. Potem, w Bazylii, spotkałyśmy z Aśką Wojtka z Klaudią, co zaowocowało wspólnym obiadem i umówieniem się na wieczorne piwo, na które przyszło osób jeszcze innych kilka....

Dzisiaj ...

....zdenerwowałam się na doktora B., on się na nas zdenerwował, zdenerwowałam się przez plotkę, która zagrażała mojemu stypendium, telefon do dziekanatu mnie oddenerwował, idziem do mattów na piwko, mam(y) nadzieję, że się nie rozmyślili i przenocują nas przez dwa miesiące.....

 

sylweczka : :