Komentarze: 1
no i pojechaliśmy do zoo, w połowie drogi spotkaliśmy Asieczkę, Krycha czekała już przed wejściem czytając 'nigdy w życiu', po filmie, tez mi coś. wszyscy bardzo ucieszyli sie na pomysł tego całego wyjścia, z jakimś takim innym podejsciem po lekturze życia pi, krycha nawet zaczęła sobie przypominać, kiedy ostatnio była w zoo, i wyszło jej, że gdzieś na początku podstawówki, co by sie zgadzało, bo zaraz po wejściu na widok zyrafy krzyknęła 'o jaka ładna zebra' - i tak już zostało do końca pobytu. nawet matty do nas dołączyły w momencie, kiedy już stwierdziliśmy, że na pewno nie przyjdą bo im sie nie będzie chciało (niedzielne stawienie sie o 11.00 przed zoo to dla nich lekka przesada). matt pierwszy raz zobaczył wilka, asieczka pocałowała sie z języczkiem z osłem, ja pogłaskałam parchatego kota, a łukasz stwierdził, że w sumie już moglibyśmy iść i poszliśmy każde w swoją stronę, niektórzy na zakupy od alberta (konieczny niedzielny obowiązek) niektórzy do hawany, my na zestaw obiadowy za 5,50 do bazylii. radkowi zniknął cejrowski z empiku i nie chciał ze mną siedzieć i czytać, wolał wrócić do domu, żeby od razu zasnąć, ja zaraz za nim a matty tuż przed nami