Komentarze: 3
Generalnie wakacje dla tych, co studia skończyli chyba już sie kończą. Wysłałam cv, dostałam zaproszenia a rozmowy. A w gazecie to wszystko picuś glancuś, że sie czasami człowiek zastanawia, czy nie za wysoko mierzy, ogłoszenia w pogańskich językach, super wymagania ale, co tam, ja bym nie dała rady?
Stanowisko: asystentka - tłumacz angielskiego menedżera.
Anglika w Polsce jeszcze nie ma, rozmowę prowadzi prezes a la Burak. Popieprzyło im sie wszystko już na wstępie, czyli trzy osoby umowione na rozmowę o 16.00. brak odpowiedzialnego.
pyt nr 1 - na jakie pani stanowisko?
chcę odpowiedzieć że na operatora dziwga wysokościowego, ale to początek wiec nie mam smialości, humor mi dopisuje, ale nie kłamię (to pewnie po kawie, co mi krysieczka zrobiła)
pyt nr 2 pan pyta mając przed oczami moje cv po angielsku: - jakie pani studia skończyła
pyt nr 3 pan pyta po polsku - czy moglaby pani coś o swoim zyciu powiedziec po angielsku? -na co odpowiadam pytaniem po angielsku, czy mam opowiadać, o dotychczasowych pracach, niestety pan nie odpowiada, nawet na mnie nie patrzy, więc rezolutnie wnioskuję, że zadałam tak kretyńskie pytanie, na które nie warto odpowiadać, mówię dalej, znowu zadaję jakieś pytanie, zastanawiam sie czy ten pan prezes zna angielski, mówi mi po polsku - dziękuję
pyt nr 4 - czy chcialabym coś wiedzieć o tej pracy, - czego przytaczanie sobie daruję, bo nic ciekawego, was też by oferta nie powaliła na kolana (jeszcze bez propozycji płacy) nawet bez wybrzydzania
rozmowa trwała 5 minut, a ja sie tak starałam żeby sobie ładny makijaż zrobić, ładnie ubrać, nie spocić po drodze, już o czcionce w cv nie wspominając, a firma ma placowki prawie na kazdym kontyngencie, co bedzie jak pojde na rozmowe do jakiejs wypierdówki?