Archiwum luty 2004, strona 2


lut 06 2004 z chęcią pojechałabym na wakacje, mogą...
Komentarze: 1

          Jak się człowiek, chce podzielić swoimi przeżyciami, to ten blog nawala. Ostatnio często. A przecież poszliśmy wczoraj do ALIBI skutkiem czego spoglądając na te mordy młode – pierwszoroczne, stwierdziłyśmy z Aśką, że jesteśmy stare. Z tego wszystkiego nawet tańczyć nam się nie chciało. No ale dziś idziemy do spelunci, he, he, tam będą starsi. A na Balonowej dziarsko, identyfikuję coraz więcej właścicieli kotów, ptasich dokarmiaczy i psich spacerowiczów.

         Mat doprowadza dom do stanu idealnego, w przedpokoju lustro na całą ścianę. Ja też takie chcę! Na razie chodzę i ukradkiem się w nim przeglądam. Chyba wyszczupla.

        Kocicy wolno wyciągać się tylko na starych krzesłach. Marzą jej się głośniki Mata, ale już raz oberwała, a kuszące obudowy z głośników zostały ściągnięte.

        Za dużo ostatnio siedzę przed komputerem, ilość wklepywanych wyrazów zaczyna być wprost proporcjonalna do ilości zdobywanych na brzuszku gramów tłuszczu. Źle ze mną będzie, jak się ta sesja nie skończy i dalej będę musiała pisać prace.

sylweczka : :
lut 01 2004 Przeprowadzka skończona, trzy dni roboty...
Komentarze: 1

Proszę państwa i oto mieszkamy u mattowstwa. Kocicy zdecydowanie spodobały się nowe przestrzenie, aczkolwiek ma jeszcze jakiegoś małego stracha, bo ciut mniej je i wstydzi się korzystać z kuwety. Poznałam już sąsiada z drugiego piętra. Sąsiad zagaił na widok auta matta: „co za palant postawił tu auto!!!”, więc mu powiedziałam, że się wprowadziłam i mam tak dużo gratów, że dla łatwości ich przenoszenia lepiej było zaparkować tuż przy samej bramie. Na co sąsiad, że w porządku w takim razie i że on już w tym bloku mieszka ponad dwadzieścia lat (mimo iż blokowi jeszcze trochę brakuje do dwudziestki). Jeszcze sobie pogadaliśmy o kotach, że ja mam Pufę, a on ma Funię, Diabła i jeszcze jakąś jedną, ale jej imienia zapomniałam. No i jak na przykład Funia kiedyś wyskoczyła niechcący z balkonu i wylądowała na balkonie u sąsiadów, którzy też byli na wczasach i Gośka porozwieszała ogloszenia o tym, że zginęła kocica. Po panu czuć było, że alkohol lubi. Pan Tadeusz się nazywa.

Oprócz tego, że Radek pompował dwie godziny nasz materac, bo nie zauważył, że z drugiej strony nie jest zatkany, to poszłyśmy dziś z Olą na koncert Bajora w ramach porządnego rozpoczęcia pożycia mieszkaniowego. Chociaż właściwie uczczeniem był wczorajszy gulasz Oli – niebo w gębie!!!

sylweczka : :