Komentarze: 4
Idę dziś do pracy w dżinsach i w swetrze, który mama zrobiła na drutach, już nawet nie pamiętam kiedy, bo ciężko zlokalizować w historii moment, kiedy ona ma czas na robienie na drutach, a jednak czasem robi. Chłopcy od razu w pracy zauważają, że wyglądam inaczej. Tak, zgadza się, pierwszy raz przyszłam w spiętych włosach. Gdyby tylko wiedzieli, że po prostu nie chciało mi się ich myć. Taki mróz. Oczywiście, że mogłabym sobie w łazience wyciągać prostownice do włosów, ale po pierwsze: nie mam lustra w naszej koedukacyjnej toalecie, a po drugie po co? Pewnie musiałbym wtedy przyzwyczaić otoczenie do żakiecików, obcasików, tapirku.... Lepiej nie przyzwyczajać. A wspominałam, że nie mam prostownicy?
Kasia mobilizuje nas na maćkowy przegląd filmowy. Przychodzi pierwsza i zajmuje najgorsze miejsce w knajpie. Tylko przed nami zajęte barowe stołki, obok wentylacja z dolnej imprezy, nad barem powieszone śledziki, a za barem ekran, na którym mamy zobaczyć filmy. Na filmie z przemówieniem Leppera podnosimy się wyżej, żeby zobaczyć babinkę, którą wynoszą ze spotkania biało-czerwoni krawaciarze, gdy ta zabroniła przewodniczącemu kłamać w wielki post. Nie ma Leppera ostatnio w mediach, czy mi się tylko wydaje, bo nie mam telewizora??