Komentarze: 5
W trójce koncert Możdżera. Wcinam kisiel, a la "szczęśliwa chwila", może mi trochę przepłuka żołądek po weselnym obżarstwie, kocica śpi, a ja się cieszę skończonym malowaniem w dużym pokoju. Posadziliśmy w naszym "ogródku" jakieś roślinki w czwartek. Powinny się przyjąć, bo cały czas padało. Tymaczasem wydały na świat swoje pierwsze owoce: butlekę po szampanie, butelkę po piwie i słoik z bliżej nieokreśloną zawartością. Taki to ci ogródek.
Państwo młodzi lecą we wtorek ponurkować w Egipcie, potem nad Balaton... Szkoda, że podróż poślubną mam już za sobą:( Sukienki oczywiście nie znalazłam, poszłam w zarowej sprzed pięciu sezonów, ale nie było chyba tak źle, bo zakochał sie we mnie jeden pan weselnik i nawet chciał mi spić Misiaczka, bo może myślał, że wtedy będę łatwiejsza. Żeby chociaż był przystojny!!!