Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14
|
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Archiwum 14 grudnia 2005
Zapomniałam telefonu. Zapomniałam notesu z telefonami. Zapomniałam zajrzeć, gdzie jest
właściwie ta ulica Kominka. Wszystkiego zapomniałam. Idę pogadać o wrocławskich prostytutkach
(pomysl Joanny). Kto by pomyślał, że najwięcej dowiem się w zagłębiu klasztornym. W ciul nie mogę znaleźć ulicy,
nie żebym wiedziała, do jakiego zakonu idę i pod jaki numer. Łapię więc pierwszego ze snujących się po Ostrowiu Tumskim kolesi w czarnej sukience.
Przecież na pewno będzie wiedział. Księżulo młody, ciężko ocenić czy bardzo przystojny, bo ciemno.
I nie wiem, też, czy tłumaczyć nie potrafił, czy ja zaćmy dostałam. Boniu, cywile powinni się uczyć
podrywu od księży. Przecież gdyby nie moje zobowiązania i ustatkowany żywot ... ech. Znalazłam w końcu ulicę.
Zapytałam o drogę zakonnicę.