Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01
|
02 |
03 |
04
|
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
Archiwum kwiecień 2006, strona 1
Czytam marcową Lampę. Varga zrobił sobie roczną przerwę od Wybiórczej i pojechał
na Węgry. Siedzi tam i pisze, czytam więc fragmenty i przypomina mi się szalony wypad
do Budapesztu, pomylony pociąg i w ogóle wspaniały zrozumiały język węgierski.
Patrzę na zdjęcie i nasza knajpa!!! Naprawdę nasza, najpierw myślałam, że może wszystkie
węgierskie puby mają na stolikach jadalniane obrusy w kratkę, ale nie, lokalizacja, opis.
Ulubiona knajpa Vargi od pierwszego wejrzenia wpadła w oko naszej czwórce. Szukam w albumie zdjęcia,
i szok, na naszym zdjęciu ten sam dziadek, co na 14 stronie Lampy. Tak samo miło, jak
ostatnio po otrzymaniu pocztówki ze zdjęciem pubu Jolly Sailor w Maldon Hythe Quay od Eli - kwintesencja
angielskiej klasy robotniczej przy stoliku obok. Zdjęcia Lanchidu nie znalazłam (no dobra nie przekopałam się
przez wszystkie foty mostu) ale Jolly Sailor proszę bardzo. Herbata tania jak barszcz, Louis walił kupę
do pieluchy.
i zrobiłam w nim porządek, (dla niezorientowanych ogródek przykamienniczny, od podwórka,
we wrocławskim trójkącie) oprócz sterty liści i gałęzi wygrabiłam, 3 różnych pojemności
butelki po alkoholu, tysiac kapsli, z pięę pudełek po papierosach itd., Miejscowe, ranne pijaczki, rzuciły się
do pomocy, sąsiad z pierwszego piętra przystanął na pogawędkę, powiedział, że też chcialby mieć taką kocice, jak moja, babuszka Ania, przyszła mi wytłumaczyć,
jak mam wyrwać starą trawę - normalnie się rozczuliłam... Kolejne zdjęcie Sally, (skoro Ela twierdzi, ze bez zdjec blog do dupy...):