Archiwum październik 2004, strona 1


paź 15 2004 tym razem nie kawa ale piwo, piwo
Komentarze: 8

spotkałam sie "po latach" z koleżanką z liceum, branża prawnicza, a konkretnie abosolwenci, co sie nie dostali na aplikacje, a ciągle marzy im sie kariera prawnicza, a jeszcze nie zakładanie własnych firm pt. sklep spożywczy. Średnia pensja 500zł, mojej kumpeli sie udało bo dostanie 1000 (netto), ale wlasnie zwolili w kancelarii sekretarki i wrzucili ją na zastępstwo, gdzie głównym obowiązkiem jest mycie garów, bo mecenasostwo nie zniża sie do sprzątania po sobie, parzenie kawy (a to już jest mi skądinąd znane), telefony....

karta sim mi padła, co zmobilizowalo mnie do odwiedzenia mojego kochanego operatora i przedluzenia konczącej sie umowy itd. cos tam sobie wybralam (of kors stracilam na tej karci wszystkie numery, wiec wiecie), rachunek za minuty mi sie zmniejszył, bo oczywiscie konkurencja itd, a  na koniec jak juz sie na cos zdecydowalam i podpisalam umowę, pan (w stylu bożyszcza początkujących licealistek, czyli ładna buźka i włoski na żelik) do mnie:

- gratuluję pani najlepszego wyboru taryfy mega coś tam!!!

chyba za głośno parsknęłam śmiechem

sylweczka : :
paź 13 2004 kawa - czyli wypędzanie szatana
Komentarze: 6



Przez chrześcijan kawa długo uznawana była za napój szatański (bo pochodzący z krajów arabskich). Dyskusje musiał rozstrzygnąć w XVI w. papież Klemens VIII, któremu kawa zasmakowała jednak, wobec czego uznał, że "szatana trzeba wypędzić, a kawę uczynić napojem chrześcijan".

to może więcej osób chciałoby do nas przychodzić na przygrzewanie przy kominku, to można by było zrobić zrzutkę:) Dla chętnych mogę podać numer konta.

czytam tę rosyjską masłowską i stwierdzam niestety, że daleko masłowskiej do swojej rosyjskiej odpowiedniczki, ale nie wiem, czy można nie zachwycać sie tak tolanie (bo maleńką troszkę to sie zachwyciłam) skoro jej Janionowa taką piękną laurkę w Wyborczej wystawiła.  Ale z drugiej strony tak sobie myślę, że jakbym już miała swoje latka, to z założenia chołubiłabym najmłodszą literaturę, bo jaka wtedy byłaby dziarska (nie umniejszejącej wspaniałej M>J)

czytam sobie Willliama Goulda Księgę Ryb i stwierdzam, że ja to już skądś znam, no i przypomina mi sie Vita Brevis pana od Świata Zofii (asieczka pmiętasz świat zofii, tę anegdotę mogłybyśmy wysłać do wrocławskiej wyborczej w ramach konkursu na uniwersytecką anegdotę, a wypada jak bohaterowie żyją?)

Fukuyamę też czytam i mi sie egzamin u pana Z. przypomina, tyle ze wtedy był koniec historii, a teraz jest koniec człowieka, z której pierwszy rozdział na przkład, to porównanie  dwóch utopii Roku 1984 oraz Nowego Wspaniałego Świata, zdaje sie ze takie samo porównanie pisala Kaśka u grzeskowiaka. Grunt to, jak ci płacą za wszystko, co piszesz.

 

sylweczka : :
paź 12 2004 kawa u fryzjera
Komentarze: 7

Pojebało mnie dokumentnie, żeby o 9.00 rano umówić sie do fryzjera. Ale za to, jaką dobrą kawę dostałam (z miłą chęcią dostałabym express cisnieniowy np pod choinkę). No i emocjonalnie związana jestem z fryzjerką, bo sie okazało, ze obie znamy dziadka M. z P. Więc już wszystko wiem, jaki był ślub, jakie są drzwi między salonem a sypialnią, kto jest durnym facetem teściowej, kto strzelał focha w niedziele... Kominiarz był, taki czarny prawdziwy, okazało sie, że nie mamy wentylacji w kuchni, biedaczek drapał sie po głowie, bo nie wiedział o co chodzi, ale jakbyśmy chcieli robić kominek, to żadne prawo sie nie zmieniło, wolny komin jak jest, to nie będzie problemu (jak mnie zatrudnią od razu po studiach na stanowisko dyrektorskie, to sobie zrobię kominek:)

 

sylweczka : :
paź 11 2004 kawy ciąg dalszy
Komentarze: 3

przychodzę w sobotę na rozmowę o pracę ( ma sie okazać w tym samym biurowcu, co kaska pracuje), a tam już panie kandydatki czekają i okazało sie, że nie bynajmniej na "posadę" dziennikarki w jakimś międzynarodowym wydawnictwie, ale na miejsce asystentki (czytaj: biurowej) w jakiejs dużej europejskiej firmie. niestety znowu Burak. Jedna z pań, które już swą dziesięciominutową rozmowę miały, mówi, że jej sie pan z Warszawki zapytał, czy kawę potrafiłaby mu zrobić? Przypomniam, minimalne wymagania na to stanowisko, to wyższe studia, angielski i inny język zachodni. Z fajniejszych pytań (stwierdzeń) dla mnie było "Ale ma pani fajnego nicka - Sylweczka" - też mi sie podoba, dlatego sobie wybrałam, potem było jeszcze pytanie o dzielnice, w jakiej mieszkam, ale o tym też wiedzialam, bo inna pani przede mną zapytała po co ta informacja? No bo sekretarka nie może mieszkać za dalego od pracy, żeby nie przyjeżdżać do roboty nie wyspana. Wymiękłam. Kocica grzeje sie w słońcu, siedziała by pewnie w wannie, ale niestety nie mamy okna w łazience. na szczycie wróbliska leży gazetka reklamowa z karfura

sylweczka : :
paź 07 2004 kawa i papierosy
Komentarze: 4

Bardzo miło jest pójść na film, który propaguje papierochy i szkodliwą kawę. Radka aż oczy rozbolały od tego dymu na ekranie. Od Marty natomiast zebrało mi sie za niepisanie. Za to, że ona zaglądała po wieczorze panieńskim kilka razy i niczego nie było, po ślubie Marysi też kilka razy zaglądała i też niczego nie było. No to powiem, że jeszcze w międzyczasie Elka zdążyła sie obronić, Kryśka zdała egzamin, Andrzej znalazł mieszkanie, ja byłam na kolejnych rozmowach o pracę, z których najbardziej godną uwagi jest ta, którą odbyłam w Gdańsku (a trzeba wiedzieć, że między Wrocławiem a Gdańskiem nie kursują już expressy Pomorzanin i Piast, którymi niegdyś zwykłam jeździć w odwiedziny do Maćka), wreszcie kupiliśmy zasłony do sypialni, które właśnie obszywam. Nic tylko piernąć w oponkę!

sylweczka : :