Komentarze: 3
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
Piątek
Robię sto imprezowych kanapek. Wszystkie pójdą.
Sobota
Mam chętkę na śniadankową kawę w rynku. Dostaję kawowe popłuczyny za 6zł. Nie chce mi się tego oddawać, czego do teraz żałuję. Znaczy się mam nauczkę za zdradę Babeczki.
Wieczorem idziemy na "wariacje bernhardowskie". Do teatru wchodzimy na tajemnicze hasło, dzięki czemu płacimy 15 zł za dwie osoby. Zamierzam z tego korzystać!
Niedziela
Otwarcie sezonu na Partynicach. Pan prezydent pije piwo mniej wiecej w takim tempie, jak my. W tym samym czasie lądujemy w kolejce do dystrybutora. Załączam zdjęcia pana Miecia z wybiórczej.
Poniedziałek
Do firmy przychodzą nowi handlowcy, pałętają się po biurze. Szef przemilcza, że się chajtnął w ten weekend. Właśnie przed chwilą zauważyłam jego obrączkę, wcześniej zaś ten dziwnie dobry humor, he, he, he. A ci handlowcy stoją teraz koło mnie i wydaje im się, że ciężko pracuję, hi,hi,hi. Dobrze, że sobie przestawiłam monitor.
Dzisiaj na tańcach zastępstwo. Zamiast Toma Waitsa, czy muzyki etnicznej dostaliśmy coś w stylu jenifer lopez i bioderka heja. Czyzby J. zaciągnął sie do musicalu Polańskiego? Chłopcom bioderka nie idą, tylko Sebo bryluje. Tak, byłam w szoku, jak go zobaczyłam na zajęciach. Wystarczyło kilka nieobecności, a tu proszę!
Zamówiłam sobie w końcu "Nigdy w życiu", zaraz sobie z Robaczkiem obejrzymy, knigi poczekają.
W trójce koncert Możdżera. Wcinam kisiel, a la "szczęśliwa chwila", może mi trochę przepłuka żołądek po weselnym obżarstwie, kocica śpi, a ja się cieszę skończonym malowaniem w dużym pokoju. Posadziliśmy w naszym "ogródku" jakieś roślinki w czwartek. Powinny się przyjąć, bo cały czas padało. Tymaczasem wydały na świat swoje pierwsze owoce: butlekę po szampanie, butelkę po piwie i słoik z bliżej nieokreśloną zawartością. Taki to ci ogródek.
Państwo młodzi lecą we wtorek ponurkować w Egipcie, potem nad Balaton... Szkoda, że podróż poślubną mam już za sobą:( Sukienki oczywiście nie znalazłam, poszłam w zarowej sprzed pięciu sezonów, ale nie było chyba tak źle, bo zakochał sie we mnie jeden pan weselnik i nawet chciał mi spić Misiaczka, bo może myślał, że wtedy będę łatwiejsza. Żeby chociaż był przystojny!!!