Komentarze: 4
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Na okazję Mikołaja idę do sądu. Urażony bohater artykułu nie chce żeby o nim pisać. Zastraszył inne media, więc teraz kolej na nas. Mój adwokat - poznaję go dopiero na sali - mówi do mnie po pierwszej sprawie, że "joł, jest luzik, poszło świetnie". A jaka to różnica, ja jestem tylko świadkiem.
Idziemy z chłopakami na obiad do Brajta. Od dziś to ich ulubiona knajpa. Kielonek wódki za trzy zeta. A z Robaczkiem do kina na "Hotel Ruanda". Większych przyjemności nie mogłabym sobie na mikołaja wymyślić.
Cholera, nie zauważyłam, kiedy grudzień się zaczął. Jak tak dalej pójdzie obudzę się jako stuletnia staruszka, która zakładając żakiet na niedzielny spacer zastanawia się, czy aby nie wygląda w nim za poważnie
Jeszcze się nie chwaliłam, a powinnam. Niektórzy przecież dobrze znają moje perypetie z kominiarzami. No więc kominek już jest. Kocica siedzi przed nim i patrzy w ogień, jak wół w namalowane wrota. Oprócz tego, że pan - dostawca drewna - nas oszukał i co drugie polanka świeże aż skiwierczy, jest cudownie. Wręcz tak się rozczuliłam, że zrobiłam sobie już świąteczną gwiazdę z lampek choinkowych. Sezon grzańców kominkowych lada chwila się zacznie. Niech no tylko Robaczek malować skończy.