Najnowsze wpisy, strona 8


lis 25 2005 dowód na to, że się starzeję
Komentarze: 5
... nie, nie chodzi o to, że zaczęłam się odmładzać przebywając tylko z młodszymi osobami. Dzownię do brata, żeby się upewnić, czy jego parapetówa aby aktualna, a on do mnie "siostra, ale wiesz to taka studencka impreza...". Gówniarz! Co ja zapomniałam, jakie są imprezy studenckie??? (jeszcze mogę się obrazić:), bo właśnie przyszedł sms od Michała, że alternatywna impreza jest na Łaciarskiej)
sylweczka : :
lis 23 2005 gej -wróżbita prawdę Ci powie
Komentarze: 12

Po tym, jak w piątek w Gumowej Róży gej - wróżbita czytając z mojej dłoni powiedział mi, że nie jestem muzykalna - nie śmiałam wczoraj śpiewać na koncercie, nawet "bosa do mnie przyjdż, i od progu..." (W tym pierwszym zdaniu w sposób dyskretny pragnę się pochwalić, że piątek spędziłam imprezując w knajpie, a wtorek na koncercie) No i ten gej - wróżbita powiedział mi jeszcze (ciągle czytając z lewej dłoni), że intelektualistką to ja bynajmniej nie jestem i że umrę śmiercią naturalną. Jedyny komplemet, jaki usłyszałam dotyczył tańca. Jak motyl, proszę państwa, tańczę jak motyl. A to wszystko wyszło przy głównym temacie z Dirty Dancing. Pomna opinii o intelektualiźmie nie śmiałam jednak zająć stanowiska o zasadności długich kar więziennych na urodzinowej imprezie u Marysi, a pogrążyłam się już całkowicie oglądając francuskie brukowce u Marty. Zapiałam na widok fiutka Juda Law'a. Że też dał się jakiemuś papparaziemu! Francuskie pismaki oceniły, że średni. I jak ja po raz kolejny obejrzę Closer albo Alfiego???

To byłam ja - Stefcia Ćwiek w szponach życia

sylweczka : :
lis 17 2005 rak
Komentarze: 1
W. nie ma w tym tygodniu w pracy. W sobotę zaczęło ją coś uciskać w głowę. Straciła kontakt z rzeczywistością. W szpitalu okazało się, że ma guza. Na dniach operacja. Nikt w redakcji nie krzyczy "komu kupić pierożki?"
sylweczka : :
lis 14 2005 srałaś?
Komentarze: 10

Robię wywiad z moją promotorką. Obie powinnyśmy na tym skorzystać. Umawiamy się na kawę „Pod Gryfami”. Szczerze mówiąc nigdy tam nie byłam. Na kawę w rynku siadam w Witamince albo na przeglądzie prasy kobiecej w Empiku. A tu proszę stolik obok Englert. Pani profesor łapie mnie za rękaw, ale to nie mój rocznik. Ledwie poznaję staruszka. Za to za mną kwiat młodego teatru. Głupio się oglądać, więc profesor komentuje. Dla niej odpada, bo dłubie w nosie. No, dla mnie też. Rynek taki miejski nocą. Wracam w skowronkach.

Trzon łykendu to 3 dniowe imieniny Marcina w Jodłowicach. Właściwie to nie powinnam zdradzać nazwy wsi, bo po co tam jeszcze jakieś miejskie dzikusy. Bieszczadzkie klimaty na plecach Wrocławia. Gospodarz węgiel nosił, w piecach palił, żeby gościom zmarzluchom ciepło było, a sam po wypitku zasnął w nieogrzanej komnacie. I tak bywa. Miejscowe koty do perfekcji opanowały sztukę udawania bezdomnych. Żebrały na surykatkę. Bartka przeszkoliliśmy z podrywu. Może następnym razem przyjedzie z własnym grzejniczkiem. Jak zobaczy jakąś ładną pannę w knajpie powinien podejść i zagadać. Robaczek, (jako sprawdzone) proponuje zagadnięcie: -Srałaś?

sylweczka : :
paź 27 2005 robota wre
Komentarze: 4

Panowie fachowcy drzwi nam montują. Jeszcze moment, a sąsiedzi przyjdą ze skargą, że cisza nocna, a tu takie hałasy. No niech tylko Artur spróbuje przyjść. To mu wygarnę, że też ostatnio był głośny wywalając jakąś kobitę za szmaty ciągnąc. Nie jest nudno na dzielni. Panowie mieli przyjść o 14 więc się zerwałam z pracy o 13, żeby później do wieczora pracować z domu, jak na telekonferencji. Nic to, jak pomyślę, że w sobotę rano jedziemy w góry ... serce rośnie. Standardowo zanocujemy w Dąbbrówce w Karpaczu, choć mogłyby być schroniska patrząc na prognozę pogody. Chyba sobie poprasuję (do wanny wejść nie ma jak). Prasowanie odpręża umysł. Nie trzeba myśleć. Herbatka z angielskim dżemikiem pomarańczowym. Kiedy to było, ten wyjazd do Anglii?

sylweczka : :