Najnowsze wpisy, strona 26


paź 23 2004

impreza


Komentarze: 5

          Pogoda jak w mordę, nic tylko na spacery, Jesien, zółte liscie, idę, patrzę, a tu pięćdziesiątka na chodniku. Na początku myślałam, że taka fałszywka z notesika dla dzieci, ale nie, prawdziwa!!! Na początku sobie pomyślałam, że ktoś taki biedny, że mu wyleciało, ale potem..........

          Impreza u szwagra z gruntu pijacka, żeby nie powiedzieć jak zwykle, powiem... jak zazwyczaj, dyskusje o alasce, bo niekórzy znowu byli na rybach, oszonie, bo niektorzy dalej pracują u wyzyskiwaczy, o bezrobotnych, patrz: ja na przykład, itd.

         andrzej byl w schronisku, kupil kota, nawet reszty nie chcial, zostawil na cele charytatywne, ma chlopak gest, ide zaraz tego kota wymiechlic, mieszkanie w koncu zobaczy, zeby nie bylo znowu sie napica, prawie w alkoholizm wpadne, he, he

 

sylweczka : :
paź 21 2004

sąd, kościelna, piegi różowej dupy


Komentarze: 3

             Złożone w kwietniu podanie w sądzie o wypis z księgi wieczystej  musiało sie jednak zagubić w kafkowskim zamku, więc ja k. dzwonię, opowiadam o podaniu, o tym że miało przyjść poleconym a tymczasem nic. Pani z drwiną mówi mi, ze na terenie Wrocławia nie wysyłają, trzeba odebrać osobiście. Ale kiedy pytano sie mnie, czy ma być dostarczona pocztą, czy do osobistego odebrania (ta wypiska), no to, że pocztą, bo skąd mogę wiedzieć, kiedy oni ten wypis sporządzą. W sądzie odebrałam ten dawno przeterminowany wypis (bo ważny tylko miesiąc). A pani mi na odchodnym powiedziala, ze moglam poprosic o wyslanie pocztą, skoro nie mogłam wczesniej przyjsc.

           Z przyczyn osobistych Asieczki postanowiłyśmy, że jak już będzie po wszystkim, to napiszemy artykuł na temat innego zamku, równie wielkiego:)

           W nastroju poobiednym, przesiąkniete zapachem kurnej chaty, udałyśmy sie z winem do Marty. Czekał na nas ser, prawdziwy francuski, filmy i Ryś - kot kotowaty. Potem sie tego wina napiłyśmy i jeszcze wódeczki daktylowej prosto z Tunezji, w efekcie czego, obrzydzenie nas brało na scenach "old boya", więc filmu zaprzestałyśmy i po raz kolejny poszedł w ruch szrek oraz nemo, a co!

            Zanim położyłyśmy sie poKOTEM, ja sama, Asieczka z Martusią, zdążyłyśmy wysłać kilka zboczonych smsów do Ryśka, że go niby jego studentka podrywa, do Radka od Kariny, że niby z pracy, do Łukasza na gadu, że niby małolata sie zgrywa, niestety ani Bartek ani szwagier nie byli na gadu, bo też byśmy dały rady!!!

           Z okazji zaś czterech groszy w porfelu musialam sobie wszystki aktywować razem z kartą w mbanku i proszę bardzo! tylko raz zablokowałam konto internetowe bo mi sie hasła pomyliły, a poza tym już sie nie obrażam na oferty pracy i znowu wysyłam i znowu jutro idę, życzcie mi powodzenia!!!

 

 

sylweczka : :
paź 19 2004

darmowa niedziela, poniedziałek przeprowadzałek...


Komentarze: 4

czasami udaje mi sie namówić radka na spacer na świebodzki i tej niedzieli mi sie udało. kierunek giełda ze zwierzątkami i mięcholenie małych sierściuszków! przyjemność chyba coraz mniejsza, bo i ludzie pazerniejsi, i odstawiają te szczeniaczki sukom, kiedy przydałyby im sie jeszcze ze dwa miesiące przy matce. Serce boli. Nie ma co mówić najmniej pazerni są właściciele kotów, choć to wniosek nie na podstawie ceny za pluszaczka. to sobie wymięcholiłam abisyńskiego! Byłam w szoku, bo abisyńskie kocięta mają mordki, prawie jak persy, dopiero później im sie wydłużają. no i takie spacerowanie przecież nic nie kosztuje i mięcholenie za darmo. Hop bułeczka, dziesięcipak skarpetkowy (w domu skarpetki okazały sie być przezroczyste prawie), kaweczka w empiczku, a że 15% wszystko taniej to i "gnój" wzięliśmy. darmowa niedziela = 50zł

no i pozmienialiśmy w mieszkaniu, teraz mam komputerek w sypialni, w salonie wykombinowałam ławę, zaraz sobie kasię i tomka obejrzymy, bo wczoraj całości nie daliśmy rady (ponad 2h odcinków)

sylweczka : :
paź 15 2004

tym razem nie kawa ale piwo, piwo


Komentarze: 8

spotkałam sie "po latach" z koleżanką z liceum, branża prawnicza, a konkretnie abosolwenci, co sie nie dostali na aplikacje, a ciągle marzy im sie kariera prawnicza, a jeszcze nie zakładanie własnych firm pt. sklep spożywczy. Średnia pensja 500zł, mojej kumpeli sie udało bo dostanie 1000 (netto), ale wlasnie zwolili w kancelarii sekretarki i wrzucili ją na zastępstwo, gdzie głównym obowiązkiem jest mycie garów, bo mecenasostwo nie zniża sie do sprzątania po sobie, parzenie kawy (a to już jest mi skądinąd znane), telefony....

karta sim mi padła, co zmobilizowalo mnie do odwiedzenia mojego kochanego operatora i przedluzenia konczącej sie umowy itd. cos tam sobie wybralam (of kors stracilam na tej karci wszystkie numery, wiec wiecie), rachunek za minuty mi sie zmniejszył, bo oczywiscie konkurencja itd, a  na koniec jak juz sie na cos zdecydowalam i podpisalam umowę, pan (w stylu bożyszcza początkujących licealistek, czyli ładna buźka i włoski na żelik) do mnie:

- gratuluję pani najlepszego wyboru taryfy mega coś tam!!!

chyba za głośno parsknęłam śmiechem

sylweczka : :
paź 13 2004

kawa - czyli wypędzanie szatana


Komentarze: 6



Przez chrześcijan kawa długo uznawana była za napój szatański (bo pochodzący z krajów arabskich). Dyskusje musiał rozstrzygnąć w XVI w. papież Klemens VIII, któremu kawa zasmakowała jednak, wobec czego uznał, że "szatana trzeba wypędzić, a kawę uczynić napojem chrześcijan".

to może więcej osób chciałoby do nas przychodzić na przygrzewanie przy kominku, to można by było zrobić zrzutkę:) Dla chętnych mogę podać numer konta.

czytam tę rosyjską masłowską i stwierdzam niestety, że daleko masłowskiej do swojej rosyjskiej odpowiedniczki, ale nie wiem, czy można nie zachwycać sie tak tolanie (bo maleńką troszkę to sie zachwyciłam) skoro jej Janionowa taką piękną laurkę w Wyborczej wystawiła.  Ale z drugiej strony tak sobie myślę, że jakbym już miała swoje latka, to z założenia chołubiłabym najmłodszą literaturę, bo jaka wtedy byłaby dziarska (nie umniejszejącej wspaniałej M>J)

czytam sobie Willliama Goulda Księgę Ryb i stwierdzam, że ja to już skądś znam, no i przypomina mi sie Vita Brevis pana od Świata Zofii (asieczka pmiętasz świat zofii, tę anegdotę mogłybyśmy wysłać do wrocławskiej wyborczej w ramach konkursu na uniwersytecką anegdotę, a wypada jak bohaterowie żyją?)

Fukuyamę też czytam i mi sie egzamin u pana Z. przypomina, tyle ze wtedy był koniec historii, a teraz jest koniec człowieka, z której pierwszy rozdział na przkład, to porównanie  dwóch utopii Roku 1984 oraz Nowego Wspaniałego Świata, zdaje sie ze takie samo porównanie pisala Kaśka u grzeskowiaka. Grunt to, jak ci płacą za wszystko, co piszesz.

 

sylweczka : :